Bycie mamą nastolatki to skomplikowany temat. Spodziewałam się wahań nastrojów, kłótni bez powodu, pomysłów od czapy. Nie przypuszczałam jednak, że będę musiała stanąć do walki o… własnego męża.
Poranek. Typowy obrazek dla większości rodzin: ogólny popłoch, wszyscy się spieszą, szukają ubrań, pakują torby i plecaki, w międzyczasie jedzą śniadanie. Stoję w kuchni i taśmowo robię kanapki do szkoły. W końcu wychodzą. W domu zapada cisza. Ufff… Mam całe dwie godziny, żeby spokojnie wyszykować się do pracy. Popijam kawę, wybieram strój, delektuję się muzyką. I nagle…
Czar pryska
Problem pojawia się, gdy gotowa do wyjścia chcę sięgnąć po buty. Nie widzę ich w korytarzu. Nie ma ich również w szafce na buty. Nie stoją na schodach wychodzących z garażu. Ciśnienie uderza mi do głowy. Irytacja rośnie. Nawet nie zapytała, czy może…
Co twoje to moje, co moje – nie ruszaj!
Był czas, że pewne miejsca i rzeczy w domu zarezerwowane były tylko dla mnie. Należała do nich, między innymi, toaletka z kosmetykami przy której robię makijaż. Wszystko na swoim miejscu, wszystko w takim stanie, w jakim zostawiłam.
Do czasu kiedy pewnego ranka, kończąc makijaż, nie sięgnęłam po puder w kamieniu. Otworzyłam kosmetyk i… zobaczyłam rozkruszone kawałki. Resztę kosmetyku, po dokładnych oględzinach, znalazłam rozsypaną na podłodze dookoła toaletki.
Być kobietą, być kobietą…
Postanowiłam zabrać córkę na zakupy i zaopatrzyć w kosmetyki, które uzna za przydatne. Na szczęście gama jej potrzeb nie jest jeszcze zbyt duża. Nie muszę stawać przed dylematem czy na tusz do rzęs nie jest jeszcze za wcześnie. W ogóle nie wzięła go pod uwagę. Przynajmniej na razie.
„You’re one in a million…”
Wychodzimy na spacer. Ja oczywiście – po odnalezieniu wszystkich czapek, kurtek i niekompletnych butów – ostatnia. Rodzinka lekko zniecierpliwiona czeka na mnie pod domem. Zamykam drzwi i zadowolona z siebie szukam wzrokiem męża, aby wziąć go za rękę. Bardzo lubię mieć go przy sobie. Chodzenie za rękę sprawia mi zawsze dużą przyjemność.
Niestety zostałam jej brutalnie pozbawiona. U boku mojego męża stoi córka. Z uwielbieniem w oczach wpatruje się w tatusia ściskając jego dłoń w swojej. Nie mam serca jej odganiać. Wiem, jak ważna jest ta relacja.
Skąd więc nutka żalu? Zazdrość, że nie jestem najważniejsza? Pytanie, czy w tej sytuacji być powinnam…
Comments (0)